- Ja tam nie uważam, żeby Nevada go zabił - oświadczyła nerwowo Ruby, stojąc w drzwiach swojego mieszkania

  • Idzisława

- Ja tam nie uważam, żeby Nevada go zabił - oświadczyła nerwowo Ruby, stojąc w drzwiach swojego mieszkania

28 May 2022 by Idzisława

w Coopersville - ale nic, co powiem albo zrobię, tego nie dowiedzie. - Dotknęła ramienia Shelby. - Tylko uważaj na siebie, dobrze? Ross McCallum jest w mieście i... - Spojrzała Shelby prosto w oczy wystraszona. - Szczerze mówiąc, Shelby, okropnie się go boję. To nie jest ktoś, kogo można lekceważyć. Trzymaj się od niego z daleka. - Mam taki zamiar - oznajmiła Shelby; jeśli, by udowodnić niewinność Nevady, musiałaby znów stanąć twarzą w twarz z McCallumem, to trudno. Na myśl o takiej ewentualności coś w niej drżało; zamieniała się w lód, ale wiedziała, że się nie podda. Nie może się poddać. Zacisnęła palce na kierownicy tak mocno, jakby od tego zależało jej życie, aż pobielały jej kłykcie. Shelby kochała Nevadę. Taka była oczywista prawda. Inicjały, które w młodzieńczej naiwności, dziesięć lat temu, wyryła na palu do przywiązywania koni przy drogerii, nie straciły nic z aktualności. Jechała przez miasteczko, minęła sklep Estevanów, gdzie zobaczyła za kasą Enrique, brata Marii. Potem był White Horse - muzyka sączyła się w lepkie, wieczorne powietrze - a dalej biuro jej ojca; tutaj, niespełna dobę - wcześniej, dowiedziała się o miejscu pobytu Elizabeth. - To nie ma sensu - mruknęła, widząc w lusterku reflektory samochodu. Skręciła i tamten wóz pojechał za nią. Zacisnęła szczęki: nie wiedziała, czy ze strachu, czy dlatego że była wściekła na siebie. Wjechała w boczną uliczkę. Tym razem nikt nie pojechał za nią. - Głupia - powiedziała i włączyła radio, w którym akurat puszczano jakąś łagodną balladę country and western. Potem ruszyła w miasto. Znowu miała kogoś na kole. Próbowała nie zwracać na to uwagi. Prowadziła samochód jedną ręką, a drugą oparła na opuszczonej szybie i czuła krople deszczu na skórze. Minęła kilka domów i zwolniła przed bungalowem Estevanów, gdzie paliły się światła. Chociaż nigdy wcześniej nie spotkała się z Viancą, teraz była zdesperowana i wiedziała, że ma coraz mniejsze pole manewru. Może córka Ramóna potrafi rzucić światło na jego śmierć. - Przynajmniej próbuję. - Shelby burknęła do siebie. Zaparkowała wóz i wysiadła. Gdzieś na ulicy zaszczekał pies, a kiedy Shelby weszła na schodki, jak spod ziemi wyłonił się kot i czmychnął przez ganek. Krople deszczu bębniły o dach. Zapukała do drzwi; otworzyły się niemal natychmiast. Po drugiej stronie siateczki stała Vianca. - Tak? - zapytała, ściągając czerwone usta na dowód irytacji. 189 - Chciałabym z tobą pogadać. O Nevadzie. - Został aresztowany. Nie ma o czym mówić. - Na pewno jest o czym mówić - upierała się Shelby. Niższa od niej Vianca stanęła na palcach i zerknęła jej przez ramię. Zmrużyła oczy, śledząc powoli przejeżdżającą obok furgonetkę. - A więc sprowadzasz tu z sobą tego diabła - mruknęła bez cienia życzliwości. Shelby obejrzała się za siebie i miała wrażenie, że jej krew lodowacieje. Do krawężnika podjechał stary pikap Rossa McCalluma. - O Boże, nie. - Wchodź do środka. - Vianca otworzyła szybko drzwi. Shelby nie trzeba było ponaglać. Usłyszała, że McCallum gasi silnik furgonetki. - Dios. - Vianca zamknęła siatkową osłonę i drzwi. Okręciła się na pięcie i spojrzała na czekającą na środku salonu Shelby. - O co w tym wszystkim chodzi? - zapytała, a potem gniewnie rzuciła kilka zdań po hiszpańsku. Jej matka leżała na kanapie; szczupłe nogi okrywał pled. - Nie przeklinaj - powiedziała. - Nie wymawiaj imienia Pana Boga swego nadaremno. - Nie robię tego, madre. Aloise wyglądała jak duch, taka była osłabiona. Traciła też chyba koncentrację, bo skierowała szkliste oczy na ściszony telewizor, w którym leciał jakiś serial komediowy. - Czego chcesz? - zapytała Vianca, znowu patrząc w oczy Shelby. - Twojej pomocy. - Mojej pomocy? - Vianca podeszła do stolika i sięgnęła po papierosa. - Nevada nie zabił twojego ojca. W tym momencie obie usłyszały walenie do drzwi. To był Ross McCallum. Vianca upuściła papierosa. - Czego on chce? - Nie wiem. Nie wiedziałam, że mnie śledzi, dopóki nie znalazłam się tutaj. - Idź sobie! - Vianca krzyknęła przez drzwi. - Hej, ja tylko chcę się zobaczyć z Shelby. Jesteśmy starymi przyjaciółmi - wrzasnął Ross. Shelby podeszła do drzwi.

Posted in: Bez kategorii Tagged: border collie zdjęcia, oznaki miłości u mężczyzn, halina kunicka wiek,

Najczęściej czytane:

właściwie robi?

- Proszę się nie denerwować. - Poklepała uspokajająco Asha po ramieniu. - Muszę ją rozebrać do ważenia. Co też natychmiast wykonała. ... [Read more...]

- Objął Asha i pociągnął w stronę gabinetu. - Tak mi

przykro z powodu Bucka. To prawdziwy wstrząs. - Tak, prawdziwy wstrząs. Kiedy wszyscy już znaleźli się w gabinecie, doktor ... [Read more...]

domu do następnego, ale matka zawsze ją znalazła.

Kilka razy udało się jej nawet przekonać ludzi z „socjału", że jest czysta i może zaopiekować się dzieckiem. Tylko kilka razy i zawsze na krótko. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 poligrafiaplus.pulawy.pl

WordPress Theme by ThemeTaste