Nie zdążył. Kelsey rzuciła się jak jastrząb i porwała
broń. Wycelowała w Larry'ego. - Jeden ruch, a położę cię trupem! Nie, najpierw przestrzelę ci kolana. Za Sheilę. Tak czy inaczej, uwierz, że strzelę, dobrze ci radzę. Dane czuł, że traci krew. Dużo krwi. -911, Kels, 911 - powiedział. Starał się nie stracić przytomności. Usłyszał syrenę i pomyślał, że majaczy. Zobaczył jednak, że ktoś biegnie. Jesse. Jesse pojechał za nim do Zatoki Huraganów. - Kelsey, mam Larry'ego na muszce - powiedział Jesse. - Wezwij pogotowie, szybko. Dane stracił poczucie czasu. Przyjechała karetka... i helikopter. Zabrał go na oddział intensywnej terapii szpitala Jacksona w Miami. Wiedział, że wiozą go na salę operacyjną, wiedział, że przetaczali mu krew. I wiedział, że jest przy nim Kelsey, że szepcze: - Nie umieraj, Dane, kocham cię, potrzebuję cię, och, Boże, Dane, przecież nigdy mnie nie zawiodłeś. Udało się mu otworzyć oczy, chociaż widział wszystko jak przez mgłę. - I nie zawiodę, Kelsey - przyrzekł. Zamknął oczy. Wjechał na salę operacyjną. EPILOG Wesele odbyło się w Zatoce Huraganów, w listopadzie, kiedy ustąpiły już letnie upały, lecz dni były nadal ciepłe. Nocami wiała lekka, jesienna bryza. Pan młody jeszcze utykał. Panna młoda była piękna, a pan młody mimo utykania przystojny. Cindy była druhną. Wzruszony ojciec Kelsey poprowadził ją do ołtarza. Po ceremonii panna młoda rozmawiała z gośćmi i matką. Przyglądała się swojemu nowemu braciszkowi. Choć Joshua Michael Cunningham miał tylko miesiąc, był duży i piękny, a matka panny młodej tak dumna i szczęśliwa, jakby to ona wzięła właśnie ślub. Przyjęcie weselne trwało i trwało. Wreszcie większość gości odjechała. Zostali tylko rodzice Kelsey. W końcu poszli do głównej sypialni, gospodarze nalegali bowiem, żeby wraz ze swym dzieckiem zajęli najwygodniejszy pokój. Kelsey i Dane mieli spać w starym pokoju Dane'a na parterze.