- Gdybym wiedział, że nie śpisz, wróciłbym
wcześniej - powiedział. Nagle go odepchnęła. - Nie wykorzystuj mojego nastroju, żeby mnie uwieść. Cofnął się o krok. - To ty do mnie przyszłaś. I nie broniłaś się przed pocałunkiem. Dlaczego budzę w tobie niepokój? Nie zamierzał się przyznać, że sam jest zdenerwowany. - Wcale nie. Już ci mówiłam, że nie ty pierwszy mnie całujesz i szepczesz miłe słówka, żeby wkupić się w moje łaski. Przypomniał mu się jej szalony taniec z Marleyem. - Ale nie wyszłaś za żadnego ze swoich wielbicieli. - Żaden nie był na tyle nieostrożny, żeby mnie uwodzić w obecności ojca i połowy Londynu. - Okręciła się na pięcie. - Dobranoc, milordzie. Sam dobrze wiedział, że tamtej nocy zachował się nieroztropnie, ale tylko dlatego, że Victoria Fontaine całkiem zamąciła mu w głowie. Po kilku dniach małżeństwa nadal nie znał swojej żony, choć zwykle potrafił ocenić czyjś charakter już po kilku minutach. I to nie jej wina, że najpierw robiła krok w jego stronę, a potem się wycofywała. To on wciąż zmieniał reguły gry. - Kto twoim zdaniem zabił Thomasa? - spytał cicho. Zatrzymała się w połowie drogi do drzwi i odwróciła. - Nie wiem. A ty jak sądzisz? Wypuścił powietrze z płuc; nie zdawał sobie sprawy, że wstrzymuje oddech. Victoria w jednym miała rację: przy każdej nadarzającej się okazji wykorzystywał jej współczucie. - Każdy mógł to zrobić. - Każdy? Wzruszył ramionami. - Nikogo z góry nie wykluczam. Potrzebuję tylko motywu. - Jakiego? Sinclair oparł się o brzeg biurka. - To najtrudniejsze. Nie wiem, z kim Thomas się przyjaźnił ani czym zajmował. Jego listy nie zawsze do mnie docierały, a poza tym i tak niewiele o sobie pisał. Markiz Althorpe był zbyt ostrożny, by nieopatrznie wyjawić, że jego młodszy brat jest kimś więcej niż rozpustnikiem i hulaką. Listowne odpowiedzi Sinclaira też nie zawierały żadnych tajemnic. - Dlaczego przebywałeś w Europie, a zwłaszcza w Paryżu, w tak niebezpiecznych czasach? Co cię tam trzymało, Sinclairze? Przejawiała tak szczere zainteresowanie, że podobnie jak wcześniej Milo miał ochotę wszystko jej opowiedzieć. Lecz strach o jej życie okazał się silniejszy. - Dobrze się bawiłem. Zakłady, gra w karty, picie, kobiety. Dniami i nocami. Francuska arystokracja