a może nie. Pomimo że drugą dziewczynę znaleziono
na bagnach Everglades, pozostał przy opinii, że to biały mężczyzna. Ktoś, kto zna teren i może nawet wie, co się dzieje z ciałem w wodzie. Prawdopodobnie wygląda na porządnego obywatela, może nawet przystojny. Ewentualnie pewna charyzma. Dobrze zorganizowany, nie pozostawia nic przypadkowi. Na tyle sprytny, żeby nie zostawiać śladów tam, gdzie one zostają. Używa prezerwatywy, ciało porzuca w miejscach, gdzie przyroda zadba o resztę. Może też być dwóch zabójców, w takim przypadku jeden byłby naśladowcą, ale ci faceci z wydziału zabójstw tak nie uważają. Utrzymują w tajemnicy pewne informacje o pierwszych zwłokach, a te szczegóły zgadzają się z drugą ofiarą; chodzi o to, że ewentualny drugi sprawca nie mógłby tych szczegółów znać. - Jesse wzruszył ramionami i znów napił się piwa. - Między nami gliniarzami, ci faceci z zabójstw przyznają, że nie mają właściwie nic. 83 Obie dziewczyny rozbierały się w klubach. Przesłuchali wszystkich, którzy mogli coś wiedzieć o ludziach, którzy tam byli, kiedy każda z ofiar zaginęła. Rozmawiali z rodzinami i byłymi chłopakami. Szukali świadków. Nie mają odcisków palców, włókien, śladów opon ani niczego takiego. Nie zrezygnowali, ale poszli już każdym możliwym tropem i żaden nie zaprowadził ich zbyt daleko. Nie jest tak, że sprawa ich nie obchodzi z powodu sposobu, w jaki dziewczyny zarabiały na życie. Po prostu nie mają żadnego punktu zaczepienia. - Jasne, przecież niczego takiego nie myślę. - Ty nie, ale pewien facet tak napisał w gazecie. - Co im zarzucił? - Nic konkretnego. Chyba po prostu nie lubi policji. Kilka lat temu, kiedy jakiś psychol zabijał prostytutki na Ósmej Ulicy, twierdził, że policjanci mają całą sprawę w dupie. Potem gliniarze złapali sprawcę i musiał to odszczekać. W tamtym przypadku byli jednak świadkowie, podali markę i kolor samochodu. Tym razem niczego takiego nie ma. Potem była jeszcze inna sprawa. Facet zabijał pracujące dziewczyny, ciął je na kawałki i upychał w walizkach. Gliniarze myśleli, że rozwiązali sprawę, bo mogli skojarzyć człowieka z ostatnią ofiarą. Tylko że ona nie była prostytutką, ale piosenkarką w klubie, a facet jej byłym chłopakiem. Okazało się, że to nie on zabijał prostytutki. Miał tylko nadzieję, że zwali winę na tamtego dzięki potraktowaniu zwłok w taki sam sposób. Jego mieli, ale tego od panienek nie dopadli. - Myślisz, że tamten od walizek i teraz ten, od krawatów, to mógłby być ten sam facet? 84 - Ze zmienił styl? Nie wiem. Nie znam się na