scisnietym sercem usiadła w swoim ulubionym fotelu, w
którym tamtego wieczora siedziała Marla. Kylie pamietała to spotkanie tak wyraznie, jakby miało miejsce poprzedniego dnia. - Mam dla ciebie propozycje - powiedziała Marla, kiedy Kylie otworzyła drzwi. Marla, z parasolem w rece, w płaszczu przeciwdeszczowym, ciemnych okularach i kapeluszu z szerokim rondem, mineła zaskoczona siostre i weszła do srodka. Jesli mieszkanie Kylie niezbyt jej sie podobało, nie dała tego po sobie poznac. - Propozycje? - Tak. - Marla postawiła parasol przy drzwiach i zdjeła kapelusz. Włosy, obciete podobnie jak u Kylie, otaczały jej 443 twarz ciemnymi lokami w odcieniu mahoniu. Marla uwa¿nie przygladała sie swojej przyrodniej siostrze. Zmru¿yła zielone oczy, jakby sie nad czyms namyslajac, i zmarszczyła brwi. - Tata zawsze zle cie traktował, a ja chyba znalazłam sposób, ¿ebys mogła wyrównac rachunki. - A dlaczego ciebie tak nagle zaczeło to obchodzic? - Kylie ani przez chwile nie wierzyła w bezinteresowna sympatie Marli. - Có¿, rzeczywiscie, niewiele mnie to obchodzi. Ale potrzebuje twojej pomocy. To było cos. Bogata, rozpieszczona córeczka Conrada Amhursta potrzebowała jej - po raz pierwszy w całym ¿ałosnym ¿yciu Kylie. Kylie nie ufała jej, ale nie miała dosc siły, by posłac te bogata dziwke do diabła. - Wyjasniła mi, na czym polegał ten jej dziwny plan – powiedziała Kylie Nickowi i zadr¿ała na mysl o tym, jak łatwo dała sie namówic na udział w tym przedsiewzieciu. - Marla chciała, ¿ebym zaszła w cia¿e - ¿ebym poddała sie sztucznemu zapłodnieniu - a potem, kiedy ju¿ bedzie wiadomo, ¿e to chłopiec, ukryła sie gdzies i po rozwiazaniu oddała jej dziecko. - Bo¿e, jak strasznie to teraz brzmiało. - Marla miała nosic wkładki, takie jak aktorki w telewizji, przez szesc czy siedem miesiecy, najpierw mniejsze, potem wieksze, do czasu mojego rozwiazania. - A gdyby sie okazało, ¿e to dziewczynka? - spytał sceptycznie Nick. - To... to nie wchodziło w gre. Marla chciała, ¿ebym w takim wypadku przerwała cia¿e, ale nie zgodziłam sie na to. Powiedziałam, ¿e jesli to bedzie dziewczynka, zatrzymam ja. - Zni¿yła głos. - Tak bardzo chciałam sie odegrac na tej znienawidzonej, rozpuszczonej królewnie, ¿e nie zgodziłam sie te¿ na sztuczne zapłodnienie i oczywiscie podniosłam cene. - Skrzywiła sie na wspomnienie chwili, kiedy za¿adała wiecej pieniedzy za swój udział w tej farsie. 444 - Oczywiscie. - Twarz Nicka wygladała teraz jak granitowa maska. - Wiec spałas z jej me¿em i przehandlowałas swoje dziecko. - Niestety, tak to wygladało - przyznała i głos jej sie załamał. Łzy znowu napłyneły jej do oczu. Czuła sie okropnie winna, tak bardzo soba teraz gardziła. Jak mogła byc tak