nastolatki zachowuja sie tak. jakby nienawidziły swoich matek.
- Nacisnał guzik. - Nie, tu chodzi o cos wiecej. - Nie martw sie tym dzisiaj. - Jednym palcem dotknał brody, unoszac głowe Marli i zmuszajac ja, by spojrzała mu w oczy. - Myslisz, ¿e mam wa¿niejsze rzeczy na głowie? - Skup sie na swojej pamieci. Postaraj sie przypomniec sobie jak najwiecej. - Wierz mi, niczego bardziej nie pragne. Nick spojrzał na jej usta i przez chwile Marla miała wra¿enie, ¿e zaraz pocałuje jej zmaltretowane wargi. Powietrze w windzie nagle zgestniało, ale kabina zatrzymała sie na pierwszym pietrze i Nick opuscił dłon. Drzwi sie otworzyły, w holu czekała na nich Eugenia. Koscistymi palcami bawiła sie wiszacym na jej szyi sznurem pereł. Spojrzała na syna, a potem na Marle i zacisneła usta. - Wezwałam ju¿ Larsa. Zawiezie cie. - Ja sie tym zajme - powiedział Nick, podajac Marli płaszcz przeciwdeszczowy. - Ale Lars rozgrzał ju¿ samochód i... - Powiedziałem, ja sie tym zajme - powtórzył Nick tonem nie znoszacym sprzeciwu. Narzucił zniszczona skórzana kurtke, pomógł Marli wło¿yc długi płaszcz, a nastepnie trzymajac ja silna reka pod łokiec, wyprowadził za drzwi. 229 Weszli na podjazd, gdzie stał jego stary, zniszczony dodge, z którego prawdopodobnie wyciekał olej, benzyna i Bóg wie co jeszcze. - O co ci własciwie chodzi? - spytała Marla. - Dlaczego trzymasz sie z daleka od rodziny? Nick usmiechnał sie krzywo. - Bo tak chce. - Pomógł jej wejsc do kabiny, po czym sam wskoczył do srodka. Przekrecił kluczyk w stacyjce i stary silnik natychmiast zbudził sie do ¿ycia. - Lubisz byc autsajderem. - Uwielbiam. - Dlaczego? Zatrzymał sie przy słupie, do którego przymocowana była tabliczka z przyciskami. Wcisnał numer i brama otworzyła sie z cichym szumem. - Nigdy nie korzystałem z wydeptanych scie¿ek. - Czarna owca. Banita. Wyrzutek. Nick wzruszył ramionami. - Mo¿e. Nigdy sie nad tym zbytnio nie zastanawiałem. Robie to, na co mam ochote. - Spojrzał na nia spod oka. - Zdaje sie, ¿e wielu ludzi to wkurza. - Wyobra¿am sobie. - Wnetrze furgonetki nagle stało sie zbyt ciasne. Zbyt intymne. Szyby zaparowały, odcinajac ich od swiata, od ciemnosci za oknami. - Jak sie czujesz? - Fatalnie, i nie mów mi, prosze, ¿e wygladam jeszcze gorzej. Wiem o tym. - Marla była teraz cała obolała. Odwróciła sie z wysiłkiem i spojrzała na dom przez tylna szybe. W jasno oswietlonych oknach salonu dostrzegła poruszajaca sie