Dawno nie czuła się tak osaczona.
6 W słoneczne kwietniowe popołudnie pod koniec lat dziewięćdziesiątych Joanne Patston - do niedawna asystentka w dziale obsługi klienta Savers Mutual Building Society* - oraz jej mąż Tony, mechanik, a zarazem właściciel jednoosobowego warsztatu samochodowego w okolicach Walthamstow, przywieźli do swego szeregowca w Clingford Hatch nową córeczkę. Miała na imię Irina i była trzymiesięczną rumuńską sierotą. Przybycie do domu maleństwa celebrowali wspólnie uszczęśliwieni przybrani rodzice, najbliżsi sąsiedzi Paul i Nicola Georgiou oraz rozpromieniona świeża babcia, Sandra Finch. - Czy widzieliście kiedy śliczniejszą kruszynę? - szcze biotała Sandra zza pleców córki, która kołysała Irinę w ramionach. - Oczka ma jak czarne wisienki! - Nawet ciemniejsze od moich - zauważył Paul Georgiou. - I co za inteligentne spojrzenie! - zachwycał się Tony Patston. - Jakie maciupeńkie rączki - dziwiła się Joannę. - I delikatne paluszki - wtórował jej Tony. Irina wierzgała nóżkami w pantofelkach. * Rodzaj spółdzielni budowlanej. - Może zostanie baletnicą? - zastanawiał się świeżo upieczony ojciec. - Albo piłkarką - zażartował Paul. Tony, któremu Joannę powiedziała kiedyś - patrząc zakochanymi oczami - że jest podobny do Willa Carlinga*, rzucił swemu sąsiadowi nieprzychylne spojrzenie, dopił szampana, po czym wyciągnął z kupionego w Ikei bufetu puszkę piwa Fosters. - Nie obchodzi mnie, co Irina robi - oświadczyła Joannę - dopóki jest zdrowa i szczęśliwa. - No pewnie - poparła ją Nicola. - Aż mi się wierzyć nie chce - westchnęła Sandra. - Moja pierwsza wnuczka! - Pogłaskała Irinę po ciemnych włoskach. - Joannę, tak się cieszę twoim szczęściem! - A co ze mną? - upomniał się Tony. - Chyba mam z tym coś wspólnego? - Oczywiście, że tak - zapewniła go teściowa. - Cieszę się za was oboje. - To może wzniesiemy toast? - zaproponował Paul, podnosząc szklankę z piwem. - Tony? - Joannę przynagliła męża wzrokiem. - Daj mi ją. - Tony odstawił piwo i wyciągnął ręce po dziecko. - Podtrzymuj główkę - przypomniała odruchowo Nicola. - On wie - powiedziała Joannę. - Oczywiście, że wiem. Ćwiczyłem dostatecznie długo.